Trwaj ciszo
W spokoju codziennym jak słońce
Którym zaspana wiosna obłaskawia
Zmrożone serca
Trwaj ciszo taka pochlebna
Poszepcz mi jeszcze o harmonii względnej i powszedniej
I o tym
Że tak właśnie być powinno
Że to normalne
że szafy w pośpiechu nie zamknęłam
Że książkę gdzieś pozostawiłam
Otwartą na zdaniu co błyszczy jak niezapowiedziany dobry znak
Że to normalne
Że byle jak składam prześcieradło
Biodrem domykam szufladę
Od niechcenia
Że na podłodze siedzę i gołe mam nogi
Czy włosy w nieładzie
Że to normalne
Że w bezruchu gonię myśli palcem nie kiwając
Że peroruję, szaleję czy w różowych majtkach skaczę po tapczanie
W rytmie sobie tylko znanych dźwięków
Że to normalne
Że się tak nieprzyzwoicie zamyślam
Nad nową miłością zmarnowaną
Że łzy gubię
Bo złamałam, zgubiłam, otarłam, krwawię
Że komfort mam łkania w dogodnych dla mnie chwilach
Trwaj Ciszo
Przemów do mnie
I powiedz
Że te chmury które widzę na horyzoncie
Że te chmury które widzę na horyzoncie
Tylko mi się śnią
Że to normalne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz