Moje zdjęcie
To, co uchwycone między poranną kawą, a senną przymkniętą powieką.

środa, 27 sierpnia 2014

Panorama

Szczegóły zawsze mi umykały.

Już jako dziecko miałam świadomość, że królową drobiazgów nie jestem. Często, za często, umykały mi fakty, które mój mózg z jakichś przyczyn kwalifikował jako zbędne, a które okazywały się znaczące.
Pamiętam bardzo dobrze, że wielokrotnie się zdarzało, że czegoś nie zrobiłam, nie odrobiłam, nie zdałam, bo nie wiedziałam, mimo że byłam tam, mimo że powinnam była usłyszeć, zakonotować.

Wtedy to były błahe błędy, drobnostki, nieodrobione zadanie, nie zapisane zdanie, nie przekazana wiadomość, od czasu do czasu "co się z tobą dzieje" usłyszane.

W miarę dorastania - filtr był coraz mniej szczelny, a reakcje na bodźce ograniczone, wypracowanymi odruchami poprzez doświadczenia miłe i niemiłe. Wieczne moje zamyślenie kwitło - niekoniecznie mile widziane, niekoniecznie rozumiane.
Zostało.

Widzę tylko panoramę, z lotu ptaka, bądź z lądu, najczęściej w scenografii plaży - bezkres mnie pochłania, a ogół pobudza zmysły. 

Wiele przez to tracę. Wiele traciłam i wiele tracić będę. Szczegóły są piękne, bądź paskudne dobitnie, ale to one decydują o całości. To już wiem, ale ciągle tego nie umiem.
Nie widzę, co w środku, nie pojmuję logicznej konsekwencji ani sekwencji, nie mam na to miejsca, albo cierpliwości.

Wielkie przede mną wyzwanie, kolejne i, możliwe, że nigdy niedokończone. 

Może ono być konsekwencją błędu zaniedbania, albo sposobem, aby ten błąd naprawić.

I kochać dalej.

Z lotu ptaka. 
Za wszystko.