Moje zdjęcie
To, co uchwycone między poranną kawą, a senną przymkniętą powieką.

poniedziałek, 2 września 2013

Nie pamiętam

...bo nie pamiętam już, jaki kolor miały moje pierwsze ściany, ani jak nazywała się farba, którą zauroczyłam kuchnię, albo coś na jej kształt udający. Blue Acapulco to chyba było, czy jakoś tak, coś ze Słońcem które miało świecić i towarzyszyć, w oczach igrać twoich, czy moich, czy może jego, czy tamtego innego, nie pamiętam.
I nie pamiętam już właściwie, o czym ja wtedy marzyłam, czy w ogóle miałam marzenia, bo tak naprawdę to już tylko przekonania, które prędzej czy później staną się rzeczywistością, formalność, której dopełniam leniwie, krok po kroku, ze zdumieniem obserwując jak spełniają się sny dzieciństwa. Tak mocno jestem przekonana o swojej sile i zwycięstwie, tak mocno wierzę i niepodważalnie, że upadek, jeśli się zdarzy, może być już tym ostatnim.

Ciągle nie pamiętam, bo fakty, ludzie, słowa, gesty, rutyna w jej braku, mijane „cześć” zdawkowe, obietnice bez pokrycia i świadomie niewiarygodne, „było miło”, „zadzwonię na pewno”, „myślę i pamiętam”, „do zobaczenia w niebie”...bo nie pamiętam już ani ciebie, ani siebie w tamtym wszystkim, bo ściany i widoki z okna zmieniały się za często, na moje życzenie, myślałam, a jednak poniekąd z konieczności i konsekwencji błędu, który zrujnował mnie i wszystko wokół, przez który zaznałam ciemności, z których nie wyszłam nietknięta. 

I nie pamiętam, że odkryłam, że nic właściwie nie muszę, a jedynie mogę, jeśli zechcę, a robię tak, bo chcę. Bo nie muszę już biegać, domyślać się, czy tamci się domyślają, mówić, wskazywać, tłumaczyć. Iluminacja wyrachowana, amnezja wrażliwości ciągle niedobitej, która tli się w czterech ścianach, gdzie nikt nie widzi, nie wie i nie zagląda. 


Co poniektórzy nie wybaczą zmiany, zwrotu i pozornego lekceważenia, nie wybaczą, bo nie będą wiedzieli, bo się nie domyślą, bo nie powiem, nie wskażę i nie wytłumaczę. 
Bo nie pamiętam już i pamiętać nie chcę.    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz