Tak nagle wyobraźnia zaszalała
I zobaczyła Cię w drzwiach na moje salony
Jak onieśmielony przysiadasz na rozklekotanej kanapie
Która jeszcze bardziej od Ciebie chce się schować
Pojedynek na wzrok też nam wyszedł
A tamte walki zza szklanego ekranu
Uznaliśmy za wygrane
Dla wszystkich bo naszych
Słabych stron
Grunt to symbioza
Grunt to harmonia
Dłoni co po linii karku spaceruje
Co obłość biodra odkrywa
I przedramienia meszek
Przy okazji
Grunt to nadzieja w beznadziei
Którą dzielimy się całując
Nie myśląc
Nie kojarząc
Nie kalkulując
Dzieląc się po prostu wszystkim czy niczym
Ale od teraz naszym
Grunt to mój pokój fioletowy o poranku
W którym ospała miłość nagle oczy otwiera
I wdycha szmer firanek o zapachu kawy
W tym samym czasie
Ty
Niesiesz mi na tacy swoje Serce
I tak razem się przez chwilę gapimy
Na drzwi
Do których wkrótce zapuka
Przyszłość.
Cudowne!
OdpowiedzUsuń