Bądź Ty zawsze ułudą, w którą chce się wierzyć
Bądź Ty gdzieś tam na horyzoncie, którego nie widać
Majacz na obłoku i śmiej się pobłażliwie
Zapisuj w notesie potknięcia i wyroki
A świt co marudzi
Niech zastanie Cię siedzącego na parapecie.
Patrz wtedy na mnie i wdychaj mój sen
Bądź Ty zapachem kawy
Muśnięciem w ramię w zatłoczonym autobusie
Codziennym „nie jem obiadu”
Bólem głowy kiedy natłok poniewiera
Bądź Ty obok kiedy głowa opuszczona, senna, ospała i nieobecna
Bądź Ty kiedy lęki biorą górę - ich przeciwnikiem
Bądź Ty moim gościem kiedy zgrzyt klucza w zamku
Bądź Ty słabościami
Pochyl się nad nimi i staraj ogarnąć ich potęgę
Bądź Ty tam i tu
Gdzie bądź…