Lista tytułów czasu-zabijaczy przewija się powoli, nie mogę znaleźć nic, co by mnie zachęciło, choćby prowizorycznie, pozornie, co by mnie wciągnęło na amen, równolegle jak ta dziwna choroba, nowość w moim życiu, które tak naprawdę nie jest moje, bo przecież do niej należy, od kilku dni oficjalnie.
Zdiagnozowana z niedowierzaniem i pospolicie, tak po prostu, bez fanfar ani płaczu-kwiczu, gdzieś na poddaszu o białych kafelkach, w pewien wieczór trochę już zimnawy.
Została wypowiedziana wojna przy użyciu środków. Pierwsza walka przede mną; dzisiaj będzie mnie bolało bardziej po to, żeby jutro mnie bolało mniej.
Nie mogę już pisać. Wrócę jak wygram.
Czołem.